Jak to się robi? Najpierw trzeba powiedzieć dziecku, że drugie z rodziców robiło mu straszne rzeczy – dotykało, całowało, wkładało coś w pupę... Trzeba to powtórzyć wiele razy, zadawać te same tendencyjne pytania, zmuszać do opowiadania. Trzeba dziecko tego nauczyć. Potem pójść do psychologa, opowiedzieć, że dziecko po każdym powrocie od „niego” lub od „niej” dziwnie się zachowuje. Można pokazać rysunki, puścić nagrania z rozmów z dzieckiem. Czasami psychologowi to wystarczy, żeby wystawić opinię o molestowaniu. Czasami zaczyna się psychoterapia. Po niej dziecko zazwyczaj już „wie”, że tatuś czy mamusia wykorzystywali je seksualnie.
W obliczu takich „dowodów” sąd ogranicza spotkania z oskarżanym rodzicem albo w ogóle ich zabrania. Bywa, że skazuje na wieloletnie więzienie. Tam ludzie z wyrokami za molestowanie dziecka, za pedofilię, przeżywają koszmar. Są przez innych więźniów poniżani, odzierani z wszelkiej godności, bici, gwałceni. Wszyscy są przeciw nim.
Fałszywe oskarżenie o molestowanie seksualne dzieci, rzucane na aktualnego lub już byłego partnera, ma jeden cel: zniszczyć go. Psychicznie i fizycznie. To oskarżenie upokarza, poniewiera, zohydza w oczach bliskich, przyjaciół, sąsiadów. Używając tej broni, można odebrać drugiemu człowiekowi dziecko, majątek, wolność, a czasem nawet życie.
Co sprawia, że osoby oskarżające sięgają po tak drastyczne metody walki z kimś, komu przecież ślubowały, że go nie opuszczą aż do śmierci? Czy w brutalnej wojnie, jaka toczy się w salach sądowych, ktokolwiek zwraca uwagę na dzieci?
POLECAMY
Dziecko narzędziem
Oskarżenie o molestowanie dziecka to znak, że jest ono w wielkim niebezpieczeństwie. Że trzeba mu pomóc – i to niezależnie od tego, czy zarzuty są prawdziwe, czy nie – przekonują Holinda Wakefield i Ralph Underwager, amerykańscy psychologowie i terapeuci zajmujący się SAID, czyli syndromem seksualnych zarzutów w rozwodach. „Jeśli rodzic jest przewrażliwiony albo fabrykuje oskarżenie, naraża emocjonalne zdrowie dziecka. [...] Rodzic zaangażowany w konstruowanie fałszywych oskarżeń może nie mieć kwalifikacji do sprawowania opieki nad dzieckiem” – piszą w artykule Zarzuty o przemoc seksualną w sprawach rozwodowych i o opiekę nad dziećmi (ang. Sexual Abuse Allegations in Divorce and Custody Disputes), dostępnym w internecie.
– Rodzice, którzy posuwają się do fałszywego oskarżania swoich partnerów o molestowanie, sprawiają wrażenie, jakby w ogóle nie docierało do nich, że krzywdzą dzieci. Trwają przy oskarżaniu nawet wtedy, gdy udowodniona zostanie niewinność oskarżanego – mówi Renata Żak, sędzia i wiceprzewodnicząca I Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Kielcach.
– Dziecko w postępowaniu sądowym jest często traktowane całkowicie przedmiotowo. Jest dowodem w sprawie, który się „obrabia” – dodaje dr Ewa Milewska, psycholog kliniczny z Uniwersytetu Warszawskiego, od lat 80. XX w. orzekająca w sprawach sądowych, w tym także rodzinnych. Zwraca uwagę, że już samo pozbawienie dziecka kontaktów z jednym z rodziców krzywdzi je i negatywnie wpływa na jego rozwój. Jeszcze gorsze skutki może mieć połączenie oddzielenia od rodzica z wpajaniem małemu człowiekowi przekonania, że tato albo mama są jego największymi krzywdzicielami. A co, jeśli okaże się, że to wszystko było nieprawdą? – Nie ma jeszcze obszernych badań na ten temat. Można tylko przypuszczać, jak fatalne skutki...