Mija właśnie 20 lat od wprowadzenia w Polsce pierwszej ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Przez te lata zmieniało się nazewnictwo oraz podejście do osób uwikłanych w przemoc. Na początku ustawodawca wskazywał trzy charakterystyczne role: ofiary, sprawcy i świadka przemocy w rodzinie. Określenia te jako oceniające i przesądzające o statusie wskazanej osoby nie tylko były sprzeczne z ideą pomagania, ale często niesprawiedliwe także w wymiarze prawnym. Prowadziło np. do uzasadnionych protestów ze strony „sprawców”, zwracających, i słusznie, uwagę na fakt, że tylko udowodnienie winy i wyrok sądu może decydować o stosowaniu tej formuły wobec nich. Do dzisiaj zdarza nam się użyć tego określenia, ale pamiętajmy, że jest ono nieuprawnione. W pierwszych latach stosowania ustawy widoczne było bardzo rygorystyczne i bezkompromisowe podejście do „sprawców” przemocy. Koncentrowało się wokół konfrontowania ich z informacjami, jakimi dysponowała policja czy pomoc społeczna. Swoiste stygmatyzowanie i traktowanie klienta wynikało ze z góry przyjętego założenia i przesądzenia o jego „winie”.
POLECAMY
Nowelizacja ustawy i zmiana podejścia
Pierwsza nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie w 2011 r. uporządkowała nazewnictwo, wprowadzając określenie: osoba, co do której istnieje podejrzenie, że stosuje przemoc. Podobnie określono osobę doświadczającą przemocy. Z perspektywy czasu wydaje się, że były to określenia adekwatnie i prawidłowo oddające ich status. Procedura NK...